Zbyt piękne, żeby było prawdziwe?

Na Twoim miejscu pewnie też bym tak pomyślał. Pozwól, że coś Ci pokażę:

Ogólnopolskie konferencje biznesowe, setki osób na widowni i ja robiący moją robotę - kolejną skuteczną i wysoko ocenioną prezentację.

I tak już od dwudziestu lat.

Przez ten czas sprawdziłem mnóstwo "trików", "technik" i "sekretów".

I wiem, co naprawdę działa:

Prosty proces, który pomaga pokonać tremę przed wystąpieniami publicznymi i robić naprawdę skuteczne prezentacje

To działa nawet, jeśli jesteś introwertykiem

Witaj Ambitny i Pracowity Człowieku!
(Skąd tyle o Tobie wiem?  Cóż, nie sądzę, by trafił tu ktoś, komu "nie chce się robić" i rozwijać, żeby osiągać więcej - dobrze zgadłem prawda?)

Nazywam się Adam Libera i zaprosiłem Cię tu, bo chcę Ci pokazać coś, co nazywam "Pełna Moc Prezentacji".

To mój autorski program doskonalenia umiejętności tworzenia i przedstawiania skutecznych prezentacji w pracy - bez zbędnej tremy i stresu.

Ale zanim opowiem Ci, dlaczego potrzebujesz dołączyć do tego programu, chcę Ci powiedzieć, jak i dlaczego w ogóle go stworzyłem.

To nie jest coś, co powstało "na kolanie", na szybko, żeby "wcisnąć" to jak największej liczbie ludzi w Internecie i zgarnąć jak najwięcej kasy.

Spędziłem ponad 20 lat zbierając wiedzę i doświadczenie, testując różne narzędzia i techniki, biorąc całe ryzyko na siebie, żeby przekonać się, co naprawdę działa i jak trzeba robić prezentacje, żeby były skuteczne. A przede wszystkim, jak poradzić sobie z tremą i stresem towarzyszącym wystąpieniom.

A dlaczego? Oto, co się wydarzyło...

Jesienią 2001 roku miałem przygotować pierwszą ważną prezentację. To było jeszcze na studiach. Bardzo mi zależało na dobrej ocenie za tę prezentację. Byłem przekonany, że przygotowałem się całkiem dobrze. Zrobiłem naprawdę ładne slajdy na estetycznym szablonie. Kilka razy je sobie przeklikałem, próbując zapamiętać, co tam przy nich powiedzieć. Na dodatek, miałem zamiar zrobić wrażenie nowoczesnym sprzętem. Wiesz, to było ponad 20 lat temu. Wtedy na uczelni prawie nie było projektorów, wszyscy posługiwali się takimi rzutnikami do folii, być może kojarzysz. Laptopa też wtedy mało kto miał. A ja akurat miałem dostęp i do laptopa i do nowiutkiego projektora. Ubrałem się w garnitur i zadowolony z siebie poszedłem na zajęcia. Do pewnego momentu szło nawet nieźle.

Ale to, co wydarzyło się potem, kompletnie zbiło mnie z tropu...

"Ale Pan oczekuje, że my to będziemy czytać? Pfff..."

Dokładnie takie słowa wypowiedziała pani doktor prowadząca zajęcia, gdy na jednym ze slajdów pojawiła się jakaś definicja - kilka linijek tekstu.

Te słowa i to drwiące prychnięcie kompletnie wytrąciło mnie z rytmu. 

W tym momencie film się urywa. Nie pamiętam już, jak dokończyłem tę prezentację ani jaką ostatecznie dostałem za nią ocenę. Ale pamiętam, jak się poczułem - pokonany i zawstydzony przed całą trzydziestoosobową grupą moich kolegów i koleżanek. W tym tych koleżanek, na których opinii mi bardzo zależało,  więc

zgadnij, jak to wpłynęło na moją pewność siebie...

Wtedy postanowiłem, że nigdy więcej nie chcę się tak czuć.

Zdecydowałem, że nauczę się robić naprawdę dobre prezentacje. Wiedziałem, że bez tego nigdy nie odniosę sukcesu i nie zrobię kariery – a to było wtedy moim marzeniem – zdobyć pracę w międzynarodowej firmie i zostać menedżerem.

Wziąłem się za to. Czytałem książki i artykuły o wystąpieniach publicznych. Oglądałem nagrania prezentacji znanych osób. Obserwowałem i analizowałem wystąpienia ludzi w pracy. I testowałem różne podejścia, różne rozwiązania we własnych prezentacjach w pracy. Sprawdzałem, co działa, a co nie działa.

Trzy lata później nadszedł pierwszy sukces

Wiosną 2004 roku, wkrótce po tym, jak zacząłem pracować w Kompanii Piwowarskiej, zadzwonił do mnie sam ówczesny prezes zarządu, pan Paweł Sudoł, i podziękował mi za przygotowanie dla niego prezentacji, którą pokazał na spotkaniu związku browary polskie. Do dziś pamiętam, jakie wrażenie to na mnie zrobiło, że sam prezes tak wielkiej firmy zadzwonił do mnie i docenił moją skromną pracę.

Zrozumiałem, że rozwijanie umiejętności tworzenia i przedstawiania profesjonalnych prezentacji biznesowych to dobra inwestycja.

Doskonaliłem się dalej.

Przez kolejne lata, również w następnych firmach (Wrigley, Mars), do ostatniego dnia pracy na etacie uchodziłem za eksperta od prezentacji. Ludzie przychodzili do mnie i prosili o pomoc w przygotowaniu prezentacji, a zarząd powierzał mi najważniejsze prezentacje na firmowe konferencje. Reprezentowałem też firmę na największych branżowych wydarzeniach.

Dziś uczę tego innych

i dobrze mi za to płacą, bo robię to skutecznie. Skąd wiem? Moi biznesowi klienci do mnie wracają, wysyłając na moje warsztaty kolejne grupy pracowników.

Chociaż na rynku są szkolenia za 20 lub nawet 10% mojego honorarium, to najlepsze firmy wybierają mnie, bo zależy im na skutecznym szkoleniu. Na szkoleniu, które przynosi widoczną zmianę.

To, co umożliwiło mi taki postęp - od kompletnej porażki do uznanego trenera-eksperta, to po prostu

wiedza i praktyka

Nauczyłem się konkretnych działań, które trzeba wykonać przygotowując każdą prezentację.

Co więcej, przestałem popełniać błędy, które kiedyś popełniałem i które nadal popełnia większość osób przygotowujących i przedstawiających prezentacje. Na przykład: mnóstwo ludzi zaczyna przygotowania do prezentacji od uruchomienia PowerPointa i tworzenia slajdów. Albo przygotowują się do wystąpienia w taki sposób, że klikają sobie slajdy po kolei i patrząc na nie mówią sobie w głowie albo półgłosem to, co planują powiedzieć. Albo ćwiczą prezentację stojąc przed lustrem lub nie ćwiczą jej w ogóle.

Te i inne popularne błędy po prostu uniemożliwiają przygotowanie ciekawej, skutecznej prezentacji.

Wielu ludziom wydaje się, że do prezentacji i wystąpień publicznych trzeba mieć jakiś wrodzony talent i że to wymaga jakichś niesamowitych zdolności, które ma tylko garstka wybrańców.

Sądzą, że trzeba być ekstrawertykiem i że na przykład introwertyk nie może skutecznie występować publicznie.

A tak nie jest. To są mity i błędne przekonania.

To nie jest talent, tylko umiejętność

A umiejętność może opanować każdy. Wystarczy znajomość zasad i trochę praktyki.

Moi klienci, uczestnicy moich szkoleń stacjonarnych, już drugiego dnia szkolenia robią prezentacje diametralnie różne od tych, które robili przed szkoleniem.

 
Tak, w ciągu zaledwie dwóch dni całkowicie zmieniają swoje spojrzenie na prezentacje i zaczynają robić je zupełnie inaczej niż przedtem.

 
Sami są często zaskoczeni, gdy oglądają i porównują nagrania wideo swoich wystąpień z pierwszego i z drugiego dnia szkolenia. Często między pierwszym a drugim wystąpieniem jest prawdziwa przepaść.

Ale dla nich ta zmiana jest łatwa, bo idą zgodnie z moim procesem, który poznają na moim szkoleniu i od razu stosują w praktyce.

Ja ten proces nazywam siedmioma krokami do skutecznej prezentacji.

Stosuję go do każdej prezentacji, jaką przygotowuję. Nie tylko do prezentacji sprzedażowych, biznesowych, ale również do tych szkoleniowych czy do lekcji w moich kursach. 

To jest bardzo prosty i przejrzysty system, który pozwala przygotować się do wystąpienia w siedmiu logicznych, następujących po sobie krokach. 

Wybierz Pełną Moc Prezentacji

Jak to działa? Oto plan:

Możesz rozłożyć sobie program na siedem dni lub przejść całość w jeden dzień. Ty decydujesz!

Wersja "w siedem dni" może wyglądać tak:

I tak Twoja nowa, świetna prezentacja jest gotowa